01/02
Leczenie ludzi i przywracanie ich ciała do balansu i harmonii jest moją największą życiową pasją.
Od 2011 roku uczę się tradycyjnej medycyny chińskiej. Przyjmuje w gabinecie w Łodzi i w Warszawie od 2017 roku. Jestem certyfikowaną fitoteraputką, akupunkturzystką i dietetyczką tradycyjnej medycyny chińskiej. Uczyłam się od profesora Lie Jie, Donalda Halkenego, Suzenne Robidoux, Hamida Montakaba. Przed tym jak zaczęłam przyjmować w gabinecie przesiedziałam setki godzin z moimi nauczycielami praktykując (m.in. w Jinanie w Chinach) i w ten sposób ucząc się najintensywniej.
Dane mi było poznać nauki tradycyjnej medycyny chińskiej - nauki, która ma 5000 tys. lat i, która została uznana przez WHO jako wiedza medyczna.
Ponadto pomagam osiągnąć balans i harmonię w ciele stosując masaż taoistyczny z elementami tantry. Pracuję tantrycznie z kobietami i parami. Leczę ciało, umysł i ducha ucząc medytacji, oddechu, tańca, pracuję też z głosem. Wykorzystuję różne narzędzia, które pomagają skontaktować się człowiekowi z samym sobą. Doświadczyłam ogromnej skuteczności tych metod w swoim życiu i w pracy z innymi.
W tym roku spełniłam swoje marzenie tworząc przepiękną przestrzeń, którą nazwałam „ Korzenie życia”. Stworzyłam ją po to aby pomagać ludziom na szerszą skalę wrócić do równowagi, odzyskać balans i harmonię we własnym ciele. Pracuję indywidualnie w gabinecie oraz prowadzę warsztaty.
Ukończyłam socjologię na Uniwerytecie Jagiellońskim. Od zawsze pasjonowała mnie natura umysłu, ducha i ciała człowieka i relacje międzyludzkie. Moją drugą pasją było zdrowe odżywianie i zioła, które już jako małe dziecko zbierałam z babcią.
Od zawsze kochałam tańczyć, śpiewać i podróżować. Zwiedziłam Europę, Azję i Amerykę Środkową.
W życiu dużo przeszłam. Straciłam mamę w wieku 18 lat, dwa lata później brata. Na piątym roku studiów mój tata miał bardzo poważny udar po którym przez 14 lat był osobą niepełnosprawną. Przeżyłam bardzo poważną chorobę, wypadek samochodowy, stratę miłości życia. Najwięcej w życiu nauczyło mnie cierpienie. Więc naprawdę rozumiem i czuję Twój ból. Jednak po tych wszystkich wydarzeniach zrozumiałam, że mamy tylko jedno życie i to od nas samych zależy jak je wykorzystamy. Ja wybrałam życie w teraźniejszości i obecnie jestem naprawdę szczęśliwą osobą, która trudne zdarzenia ze swojego życia wykorzystuje do tego aby pomagać innym. Gdyby nie one, nie byłabym w tym miejscu w którym jestem obecnie. Poprzez notoryczne stykanie się ze śmiercią nauczyłam się żyć.
W momencie największego bólu egzystencjalnego poznałam medycynę chińską, yogę oraz vipassanę (buddyjską metodę medytacji). Otrzymałam narzędzia, które pomogły przetrwać najtrudniejsze chwile. Przeszłam też swoją psychoterapię, ponieważ wiedziałam, że aby móc pracować z innymi, najpierw muszę zrobić porządek sama ze sobą. I tak też się stało. Do dzisiaj w moim życiu towarzyszy mi zdanie - jak jest Ci już bardzo źle to chociaż wstań i otwórz okno, zaobserwuj czy coś się zmieniło.
02/02